W ostatnim czasie organy skarbowe działające na terenie województwa lubuskiego podjęły działania zmierzające do nieuznania za koszty uzyskania przychodów z tytułu wykonywania działalności gospodarczej kosztów poniesionych przez przedsiębiorców z tytułu strat na in-strumentach pochodnych (opcjach, kontraktach terminowych i swapach) oferowanych przez banki w 2008 roku. Sprawa tzw. toksycznych opcji walutowych z 2008 roku była i jest dobrze znana zarówno przedsiębiorcom, jak i instytucjom finansowym. Znana jest również instytucjom rządowym i parlamentarzystom. W 2008 roku niektóre banki wykorzystały stosowane od wielu lat przez przedsiębiorców (eksporterów i importerów) instrumenty zabezpieczające ryzyko zmian kursowych lub zmniejszające koszty obsługi zadłużenia (czyli instrumenty zabezpiecza-jące ryzyko działalności gospodarczej) do przeprowadzenia działań określonych później wspomnianym wyżej mianem „toksycznych opcji walutowych”. Przyniosło to olbrzymie straty polskiej gospodarce. Z informacji GUS wynika, że tylko w IV kwartale 2008 r. sektor przedsię-biorstw (czyli firmy niefinansowe zatrudniające co najmniej 50 osób) poniosły ponad 16 mld strat na „działalności finansowej”, z czego znaczna część była spowodowana „wmanewrowa-niem” przedsiębiorców przez niektóre banki w toksyczne instrumenty finansowe (por. Rzecz-pospolita z dnia 11.08.2001 r. str. F4). Wbrew składanym deklaracjom, odpowiednie organy Państwa Polskiego nie wsparły przedsiębiorców. Tym bardziej dziwi aktualna postawa orga-nów skarbowych, które usiłują „dobić” tych przedsiębiorców, którzy „przetrzymali” – choć z ol-brzymimi stratami (straty na instrumentach pochodnych banki przekonwertowały im bowiem na długoterminowe kredyty) – akcję niektórych banków w 2008 roku i kontynuują działalność go-spodarczą do dzisiaj, spłacając tym bankom wielomilionowe kredyty. Organy skarbowe „ude-rzyły” w przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą na podstawie wpisu do ewi-dencji działalności gospodarczej lub będących spółkami osobowymi, instrumentalnie wykorzy-stując różne brzmienie przepisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych. Organy skarbowe opierają się przy tym na założe-niu, że dochody/straty osiągnięte na finansowych instrumentach pochodnych (terminowych transakcjach walutowych i opcyjnych) stanowią tzw. odrębne źródło przychodu i nie podlegają połączeniu z dochodami osiąganymi przez tych przedsiębiorców w ramach wykonywanej dzia-łalności gospodarczej. Tymczasem właśnie ci przedsiębiorcy stanowią zasadniczy trzon i siłę gospodarki każdego państwa, w tym naszego.
Nie chcąc wdawać się w nadmierną kazuistykę (oficjalne interpretacje dyrektorów izb skarbo-wych i wyroki wojewódzkich sądów administracyjnych są tym zakresie rozbieżne, natomiast poglądy doktryny prawa podatkowego jednoznaczne) trzeba zauważyć, że instrumenty finan-sowe pomagają zagwarantować stabilność przychodów i zabezpieczają ryzyko kursowe firm dokonujących rozliczeń w walutach obcych, w szczególności importerów i eksporterów. In-strumenty te stosowane są od dawna, a ich zaliczanie do przychodów i strat z działalności go-spodarczej nigdy nie było kwestionowane ani przez organy skarbowe, ani przez organy podat-kowe. Co więcej, osiągane przez przedsiębiorców przed „akcją” niektórych banków z 2008 roku dochody na instrumentach finansowych zabezpieczających ryzyko kursowe, zawsze były uznawane przez organy skarbowe i podatkowe za źródło przychodów powstałych w wykony-waniu działalności gospodarczej, bez względu na to, czy dotyczyły przedsiębiorców będących spółkami kapitałowymi, osobowymi czy działającymi w oparciu o wpis do ewidencji działalności gospodarczej.
Z aksjologicznego i ekonomicznego punktu widzenia nie ma różnicy pomiędzy przedsiębiorcą prowadzącym działalność gospodarczą w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (np. jednoosobowej), a przedsiębiorca prowadzącym taką działalność w formie spółki osobowej czy też na podstawie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej. W każdym z tych przypadków zawierane z bankami terminowe transakcje walutowe (opcje, cirsy, forwardy) miały na celu zabezpieczenie ryzyka kursowego przy wykonywaniu działalności gospodarczej. Przyjęcie przeciwnego założenia prowadziłoby do wniosku, że działanie przedsiębiorcy działającego w formie spółki osobowej lub na podstawie wpisu do ewidencji działalności gospodarczej nie opierało się na racjonalnych przesłankach i – jak to zaznaczył jeden z komentatorów – miało tyle wspólnego z dążeniem do uzyskania przychodów, ile wizyta w kasynie. W konsekwencji obroty z tytułu umów zawartych z bankami w ogóle nie powinny być ujmowane w księgach rachunkowych.
Nierzetelne działanie niektórych banków wobec przedsiębiorców w 2008 roku było możliwe przede wszystkim dlatego, że Polska – naruszając prawo europejskie (TWE) – nie implemento-wała do wewnętrznego porządku prawnego w zakreślonym dla niej terminie (31 stycznia 2007 r.) dyrektywy 2006/73/WE, która zawiera środki wykonawcze do tzw. dyrektywy MiFID (2004/39/WE). Tymczasem jej celem było właśnie zwiększenie przejrzystości rynku usług fi-nansowych oraz podwyższenie poziomu ochrony klientów banków i instytucji finansowych. Implementowanie tej dyrektywy w terminie zgodnym z prawem zapobiegło by nierzetelnym działaniom banków wobec polskich przedsiębiorców w 2008 roku. Za zaniechanie implemen-tacji tej dyrektywy Polska została ukarana wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) z dnia 19 marca 2009 r. (C 143/08). Powyższy wyrok daje podstawę do zgłaszania roszczeń odszkodowawczych w stosunku do Skarbu Państwa przez polskich przedsiębiorców, a skala tych roszczeń może sięgać wielu miliardów złotych.
Mając powyższe na uwadze wręcz ironicznie należy traktować działania polskich organów skarbowych, które – nie uznając za koszty uzyskania przychodów strat poniesionych na op-cjach walutowych – próbują „dobić” tych spośród polskich przedsiębiorców, którzy zdołali prze-trwać „akcję” przeprowadzona przez niektóre banki w 2008 r. Przynajmniej tak powyższą sytu-ację komentują lubuscy przedsiębiorcy.